Serwis Buzzsumo przeanalizował ponad 100 milionów filmów umieszczonych w portalu Marka Zuckerberga. Z danych wynika, że użytkownicy najchętniej lajkują i komentują filmy dotyczące jedzenia, mody i zwierząt.

Posty tekstowe? Nuda. Taki materiał przyciąga uwagę jedynie 4,56 proc. użytkowników. Nieco lepiej radzą sobie linki (7,81 proc.) i zdjęcia (11,63 proc.). Tym, na co zwracamy największą uwagę na Facebooku jest zdecydowanie wideo (12,05 proc.). A co najbardziej lubimy oglądać w portalu Zuckerberga? Otóż…jedzenie. Filmy o tej tematyce potrafią wygenerować ponad 100 tysięcy różnych interakcji. Któż z nas nie zatrzymał się choć raz na pięknie zmontowanych przepisach kulinarnych z kanałów Buzzfeed Tasty i podobnych? Zdecydowanie mniejszą popularnością cieszą się filmy o modzie i urodzie. Na trzecim miejscu znalazły się filmiki ze zwierzętami, a następnie różnej maści samouczki i poradniki.

31% mieszkańców polskiej stolicy przynajmniej raz w ciągu ostatniego roku zamówiło samochód przez aplikację. Wyższy wynik zanotowały tylko 2 europejskie miasta.

ORB International przepytało osoby żyjące w 10 dużych miastach na Starym Kontynencie. W badaniu wzięło udział 10 tysięcy respondentów. Usługi w rodzaju Ubera, BlaBlaCar czy MyTaxi najbardziej popularne są w Paryżu, 48%, Londynie, 46%, i Warszawie, 31%. Średnia dla wszystkich 10 metropolii – jeszcze Amsterdam, Barcelona, Berlin, Bruksela, Lizbona, Rzym i Sztokholm – wyniosła 26%. Zdaniem 67% pytanych, w wieku 18-55 lat, smartfon skutecznie może zastąpić samochód.

Kiedy myślimy o Google, mamy zazwyczaj na myśli wyszukiwarkę: ascetyczną, prostą stronę internetową z polem tekstowym, dającym nam dostęp do całego świata. Firma została założona dokładnie 19 lat temu przez Larry'ego Page'a i Sergey'a Brina.

Za prostotą strony głównej Google kryją się skomplikowane algorytmy, które podpowiadają, wyszukują, a nawet przeliczają formuły matematyczne czy waluty. Z czasem w Google zaczęły powstawać nowe pomysły. Wśród nich trzeba wymienić najbardziej popularne, jak poczta internetowa Gmail, Tłumacz, przeglądarka Chrome oraz oparty na Linuxie Android. Dzięki tej ostatniej inwestycji, sklep Google Play można znaleźć w większości produkowanych obecnie urządzeń mobilnych.

Po wygenerowaniu linku do przesyłanego na serwer Send pliku, Twój odbiorca będzie miał tylko 24 godziny na jego pobranie. Po tym okresie lub po pobraniu danych, plik zostanie usunięty z serwera.

Firefox Send jest częścią pilotażowego programu nowej usługi Mozilli. Po wejściu na stronę send.firefox.com można bez zakładania żadnego konta wgrać na serwer pojedynczy plik o maksymalnej wielkości 1 GB, a następnie udostępnić link odbiorcy. Ten będzie mieć jedynie dobę na pobranie pliku – jeśli się spóźni, link stanie się nieaktywny, a dane znikną z serwera bezpowrotnie. Tak samo stanie się po pierwszym pobraniu pliku Send nie jest przy tym kompatybilny jedynie z Firefoxem – zadziała na każdej przeglądarce.

Po zmianach w działaniu platformy gorzej napisane narzędzia będą mniej widoczne dla użytkowników.

Jednym z zarzutów wobec systemu dystrybuowania aplikacji na platformie Android jest obecność w sklepie Google Play wielu aplikacji, które nigdy nie powinny się tam znaleźć, bo albo są zbyt mało stabilne albo wręcz szkodliwe. Google postanowiło walczyć z tym problemem, nie tyle dokonując selekcji przy dodawaniu aplikacji (co przy obecnych liczbach byłby nadzwyczaj trudne), a poprzez „pozycjonowanie” ich wewnątrz Google Play.

Po zmianach w działaniu platformy gorzej napisane narzędzia będą mniej widoczne dla użytkowników.

Jednym z zarzutów wobec systemu dystrybuowania aplikacji na platformie Android jest obecność w sklepie Google Play wielu aplikacji, które nigdy nie powinny się tam znaleźć, bo albo są zbyt mało stabilne albo wręcz szkodliwe. Google postanowiło walczyć z tym problemem, nie tyle dokonując selekcji przy dodawaniu aplikacji (co przy obecnych liczbach byłby nadzwyczaj trudne), a poprzez „pozycjonowanie” ich wewnątrz Google Play.

W 2016 roku amerykański gigant próbował kupić popularną wśród młodych użytkowników aplikację społecznościową za, bagatela, 30 miliardów dolarów. Oferta została jednak odrzucona.

Według źródeł serwisu Business Insider, Google złożyło swoją propozycję już w maju 2016 roku, tuż przed wejściem firmy Snap na giełdę i osiągnięciem przez nią wartości 20 miliardów dolarów. Twórcy Snapchata zaprzeczają tym doniesieniom, a Google wstrzymuje się od komentarza. W każdej plotce tkwi jednak ziarno prawdy . Być może 27-letni prezes firmy, Evan Spiegel, nie chce by media interesowały się tą sprawą, z uwagi na fakt, że wartość spółki na dzień dzisiejszy wynosi „jedynie” 14 miliardów dolarów, a liczba pobrań aplikacji maleje. Tymczasem główny konkurent – Instagram – radzi sobie coraz lepiej. Propozycja Google’a mogła być najlepszą okazją do sprzedaży firmy. Niewykluczone więc, że cała historia została tylko wymyślona po to, by podkręcić wartość spółki na giełdzie.

Idą złe czasy dla osób, które chcą złożyć komputer z solidną kartą graficzną. Bitcoin, główna przyczyna koszmarnie drogich GPU, znowu podrożał. To oznacza, że „kopanie” kryptowaluty będzie jeszcze bardziej opłacalne.

Bitcoin rośnie od początku roku niemal nieprzerwanie w szybkim tempie. Zanotował poważny spadek jedynie w drugiej połowie lipca. Wzrost wartości kryptowaluty to jednak stałe zjawisko. Jeszcze 2 lata temu, w połowie 2015 roku wartość jednego bitcoina wynosiła około 250 dolarów (900 złotych). Dziś kosztuje ponad 3 tysiące dolarów (prawie 11 tysięcy złotych).