Przewijanie aktualności na osi czasu jest uzależniające i potrafi pochłonąć więcej czasu niż nam się wydaje. Zgodnie z tegorocznym trendem Facebook rozpoczął testy nowego narzędzia, które może zadziałać na użytkowników jak zimny prysznic.

Your Time on Facebook (Twój Czas na Facebooku) to funkcja, którą znalazła w aplikacji mobilnej na Androida jedna z użytkowniczek serwisu Marka Zuckerberga. Zlicza ona czas spędzony w serwisie w ciągu ostatniego tygodnia w rozbiciu na każdy dzień. Co istotne narzędzie pozwala również na ustawienie alarmu, który będzie przypominał o przekroczeniu limitu narzuconego wcześniej przez samego użytkownika. Dodatkowo w tym samym miejscu zmienimy też ustawienia dotyczące notyfikacji, by aplikacja informowała nas tylko o określonym typie powiadomień, a nie rozpraszała co chwilę informacjami np. o tym, że ktoś polajkował nasz post.

Na razie tłumaczenie dotyczy dwóch języków; hiszpańskiego i angielskiego. Z nowej funkcji mogą korzystać użytkownicy ze St. Zjednoczonych i Meksyku. Serwis pracuje nad kolejnymi językami.

Gdy Messenger rozpozna, że zaczynamy konwersację z obcokrajowcem, zaproponuje nam uruchomienie tłumaczenie symultanicznego. Jeżeli wyrazimy na to zgodę, wszystkie wiadomości pochodzące od tej osoby będą automatycznie wyświetlane w wybranym języku. W każdym momencie z takiej funkcji można zrezygnować. Co istotne Messenger wyświetli tłumaczenie pod oryginalną treścią. Wszyscy wiemy, co automatyczny tłumacz potrafi zrobić z tekstem, lepiej więc widzieć całą treść, by uniknąć ewentualnych nieporozumień.

Serwis wysłał osobom testującym aplikacje raporty przeznaczone dla ich właścicieli i programistów. Statystyki zawierają średnią liczbę użytkowników, liczbę nowych użytkowników, którzy pojawili się w ciągu tygodnia i dane o wyświetleniach.

Według Facebooka, poszkodowani są deweloperzy 3 procent aplikacji korzystających z Facebook Analytics. Portal podaje, że z narzędzia analitycznego korzysta ponad milion aplikacji, stron i botów. Serwis wysyła co tydzień raporty na temat działania aplikacji. Powinny one trafiać jedynie do ich właścicieli oraz wskazanych administratorów, analityków i projektantów. Tym razem jednak przez przypadek statystyki dostali zwykli użytkownicy, którzy byli testerami. Facebook po odkryciu pomyłki rozpoczął wysyłanie wiadomości do poszkodowanych. Poza opisem błędu administracja portalu uspokaja, że osoby nieuprawnione nie otrzymały dostępu do panelu administracyjnego.

Tej jesieni przy użyciu pilota użytkownicy Netflixa zagrają w "Minecraft: Story Mode" - popularną grę stworzona przez studio Telltale Games. Dzięki współpracy z platfomą VOD powstanie także interaktywna wersja "Stranger Things", która pojawi się na PC i konsolach.

„Minecraft: Story Mode” jest grą przygodową osadzoną w realiach popularnego uniwersum. Celem główny bohatera i jego towarzyszy jest odnalezienie Zakonu Kamienia, który może ocalić świat. Na PC ten tytuł pojawił się w 2015 roku. „Granie na Netflixie” brzmi dziwnie, ale nie jest to zupełna nowość. W ubiegłym roku platforma wprowadziła takie rozwiązanie dla dwóch interaktywnych filmów: „Kot w Butach: Uwięziony w Baśni” i „Buddy Błyskawica: Sterta Pomysłów”. Produkcje te ogląda się tak jak inne seriale czy filmy, a w kluczowych momentach, kiedy akcja jest zatrzymywana użytkownik za pomocą pilota wybiera jedną z dwóch opcji, które popychają fabułę w określoną stronę.

Spekulacje potwierdził prezes Intela, Brian Krzanich. Należy więc spodziewać się, że za dwa lata NVIDIA i AMD zyskają potężnego rywala na rynku GPU.

CEO Intela Brian Krzanich podczas spotkania z analitykami rynkowymi potwierdził, że w 2020 roku zobaczymy pierwszą od bardzo dawna kartę graficzną Intela. Tym samym od dawna krążące po sieci plotki znalazły solidne potwierdzenie. Choć oznacza to jednocześnie, że nowe GPU Intela nie pojawią się na CES 2019, o czym spekulował w zeszłym miesiącu portal TweakTown. O nowych GPU Intela wiemy na razie tyle, ze pracuje nad nimi pozyskany w zeszłym roku z AMD Raja Kodouri, co Intel ogłosił na swoim koncie na Twitterze.

Google usunęło ze swojej aplikacji Google Maps przeznaczonej dla platformy Android funkcje umożliwiające obliczenie trasy w oparciu o przejazdy Uberem. Rozwiązanie to wprowadzone na początku 2017 roku zostało najpierw, jeszcze w ubiegłym roku, usunięte z wersji na iOS-a.

Uber w krajach, które pozwalają korzystać z tego typu usług, cieszy się dużą popularnością. Tym bardziej dziwi decyzja Google o usunięciu wygodnej dla użytkowników funkcji ze swoich map. Aby dalej obliczać koszt przejazdu Uberem będziemy zdani jedynie na jego aplikację. Możliwe, że Google zdecydowało się na taki krok ze względu na nie najlepszą prasę towarzysząca marce Uber. Jednak bardziej prawdopodobne, że koncern woli promować podobne własne usługi zamiast konkurencji.

Do tej pory w Tłumaczu Google mieliśmy do dyspozycji dwie techniki przekładu. Teraz w aplikacji dla iOS-a i Androida pojawi się offline'owy mechanizm NMT.

NMT to skrót od Neural Machine Translation (ang. tłumaczenie maszynowe z użyciem sieci neuronowej). By zrozumieć, dlaczego zmiana w oprogramowaniu Google’a jest tak ważna, należy przyjrzeć się temu, jak funkcjonowało ono dotychczas. Kiedy mieliśmy dostęp do sieci, korzystając z aplikacji Google Translate na iOS-a czy Androida, wykorzystywaliśmy sieć neuronową Google’a, pracującą wydajnie dzięki szybkim serwerom internetowego giganta. Kiedy zaś dostępu do sieci zabrakło, przechodziliśmy na metodę nazywaną PBMT (Phrase-Based Machine Translation, czyli tłumaczenie maszynowe bazujące na frazach). Oprogramowanie rozpoznawało konkretne słowa i tłumaczyło je niemal dosłownie. Efekt nie był jeszcze taki zły w przypadku, gdy tłumaczyliśmy między językami o podobnej gramatyce czy budowie zdania. Ale przekład choćby z niemieckiego na polski okazywał się być daleki od idealnego. A teraz mamy do dyspozycji nową metodę – On-device NMT.