Jack Tramiel, zalożyciel firmy Commodore International, zmarł w niedzielę. Miał 83 lata.
Tramiel urodził się w Polsce (pod nazwiskiem Jacek Trzmiel). Wraz z rodziną był zesłany do obozu koncentracyjnego podczas Drugiej Wojny Światowej. Po wojnie przeniósł się do Ameryki Północnej. Tam, w 1954 roku, założył firmę Commodore Portable Typewriter Company. W latach siedemdziesiątych jego firma zmieniła nazwę na Commodore International.
Najbardziej znane komputery tej firmy to PET, Commodore VIC-20 i, rzecz jasna, Commodore 64 zaprezentowane w 1982 roku.
Commodore 64 wyróżniał się niesamowitymi możliwościami sprzętowymi, szczególnie jeśli chodzi o multimedia. Sprzedano ponad 15 milionów tych komputerów, dużo więcej, niż udało się to zrobić IBM, Atari i Apple’owi. Sukces swój zawdzięcza nie tylko możliwościom, ale również i powszechnej dostępności: Commodore 64 był dostępny w sklepach wielobranżowych, nie tylko w tych z elektroniką.
W 1984 roku Tramiel opuścił swoją firmę. Stworzył Tramel Technology, i odkupił Atari od Warner Bros., które następnie sprzedał w 1996 roku.



Źródło: chip.pl

Pewien nastolatek z Chin w zeszłym roku postanowił sprzedać swoją nerkę, by móc kupić iPada 2. Dziś choruje na niewydolność nerek...

Zapewne pamiętacie sprawę nastolatka z Chin, do którego w zeszłym roku zgłosił się handlarz i zaoferował mu 20 tysięcy juanów (ok. 3200 dolarów) za jego nerkę. Chłopiec zgodził się, bo marzył o iPadzie 2. Pojechał więc do innego miasta na operację, przygotowaną przez handlarza i oddał nerkę w zamian za pieniądze, za które błyskawicznie zakupił nie tylko ukochanego iPada, ale także iPhone'a. Ostatecznie przyznał się do wszystkiego swojej matce.

Dziś nastolatek prawdopodobnie bardzo żałuje swojej ówczesnej decyzji, bowiem cierpi na niewydolność nerek, a więc chorobę, która zagraża nawet jego życiu.

We wszczętym przez policję śledztwie powiązano z tą sprawą 5 osób, na których aktualnie ciążą zarzuty. Handlarz, który wszystko zaaranżował, miał zarobić na operacji nawet równowartość 35 tysięcy dolarów. Zatrzymano także chirurga wykonującego operację, jak również personel medyczny, biorący udział w wydarzeniu.

W czasie tegorocznych targów CES 2012 odbywających się w Las Vegas Sandisk zaprezentował najszybszą na świecie kartę pamięci UHS-I SanDisk Extreme SDXC o pojemności o 128 gigabajtów (GB).

Karta UHS-I SanDisk Extreme SDXC 128 GB jest oparta na nowej architekturze Ultra High Speed (UHS-I) i jest przeznaczona do nagrywania wielu godzin najwyższej jakości treści wideo. Karta oferuje szybkość klasy UHS Speed Class 1, która przewyższa wymagania dotyczące szybkości nagrywania typowe dla szczególnie wymagających zastosowań technologii wideo ― od filmów domowych nagrywanych aparatami DSLR po wysokiej jakości treści rejestrowane w technologii 3D.

Karta UHS-I SanDisk Extreme SDXC oferuje szybkość odczytu/zapisu na poziomie 45 MB/s, umożliwiając osobom fotografującym rejestrowanie serii zdjęć w wysokiej rozdzielczości przy użyciu trybu zdjęć seryjnych, a następnie szybkie przenoszenie utworzonych plików do komputera. Pozwala także miłośnikom multimediów przesłać do komputera godzinny film wideo w rozdzielczości Full HD w pięć minut, a partię 500 zdjęć w wysokiej rozdzielczości w zaledwie minutę. Ponadto karta UHS-I SanDisk Extreme SDXC posiada wbudowany przełącznik ochrony przed zapisem, który pomaga zapobiegać przypadkowej utracie cennych danych.

Karty UHS-I SanDisk Extreme SDXC dostępne są w wersjach o pojemności 64 GB i 128 GB, w sugerowanej cenie odpowiednio 700 PLN i 1100 PLN. W Polsce nowe karty dostępne będą w I kwartale 2012 roku.

Wirtualna asystentka Siri w nowym iPhone'e to naprawdę interesujące rozwiązanie. Pewna Brytyjka przekonała się również, że zaskakujące. W odpowiedzi na zadane pytanie usłyszała bowiem odpowiedź zakończoną słowami: "Shut the f*** up, you ugly t***".

Siri to wirtualna asystentka, którą Apple udostępniło wraz z najnowszym iPhone'em 4S. Potrafi ona odpowiedzieć na różne pytania oraz wykonać pewne polecenia. O jej nieznanym ciemnym obliczu przekonała się mieszkanka Coventry, Kim Le Quesne, która z synem odwiedziła stoisko ze smartfonami w hipermarkecie Tesco.

12-letni Charlie zainteresował się iPhone'em 4S, który ustawiony był w trybie pozwalającym na sprawdzenie możliwości Siri. Zadał więc jej następujące pytanie: "Ilu ludzi jest na świecie". Ku jego zaskoczeniu odpowiedź którą usłyszał zakończona została następującymi słowami: "Shut the f*** up, you ugly t***".

Z początku Kim i jej syn myśleli, że się przesłyszeli. Zadali więc jeszcze raz pytanie, które ponownie zakończone zostało wulgarną końcówką. Kobieta wezwała pracownika Tesco, który usłyszawszy co wyczynia iPhone postanowił zdiagnozować przyczynę jego zachowania.

Za wulgarnym zachowaniem Siri nie stały jakieś nadprzyrodzone siły lecz żartowniś, który wchodząc w ustawienia telefonu zmienił nazwę użytkownika na zacytowane wcześniej zdanie.

Tesco zapowiedziało, że przeprowadzi wewnętrzne śledztwo i wyśle "wulgarnego" iPhone'a do Apple w celu przeprowadzenia testów diagnostycznych.

Polska Telewizja Publiczna ma spore problemy w egzekwowaniu abonamentu radiowo-telewizyjnego, ale stara się zmienić tę sytuację i zachęca do tego na różne sposoby. Najnowszym pomysłem prezesa TVP jest udostępnienie wszystkich treści za darmo w internecie dla regularnych płatników.

Juliusz Braun, prezes TVP mówi, że pełny dostęp do treści TVP w sieci może być rewolucją w myśleniu o abonamencie - czytamy w serwisie gazeta.pl. Według Brauna, coraz częściej serwisy pobierają opłaty za udostępnianie treści, a abonament radiowo-telewizyjny stałby się tylko jedną z takich opłat.

Telewizja Polska poważnie myśli o wprowadzeniu tego pomysłu, ale na razie to tylko propozycja do dyskusji. Idea ta jest ciekawa i trudno nie zgodzić się ze słowami Brauna, który mówi, że płatnik abonamentu powinien mieć prawo do darmowego korzystania z całych zasobów udostępniany przez TVP.

Darmowy dostęp do treści byłby niewątpliwą zachętą, ale tylko wtedy gdy same treści będą interesujące. Obecny zasób filmów, programów i seriali powinien więc zostać wzbogacony i uatrakcyjniony. Braun mówi, że prace nad nowym portalem TVP zbliżają się już do końca i rozpocznie on swoją działalność za kilka tygodni. Zobaczymy, czy przyniesie nową jakość.

Jak podoba się wam nowy pomysł na zachęcenie do płacenia abonamentu? Może macie jakiś lepszy lub w ogóle nie jesteście zwolennikami płacenia państwu za posiadanie radia i telewizji?

Firma Cisco opublikowała wyniki trzeciej części badania Cisco Connected World Technology Report. Analiza zwraca uwagę na zaskakujące postawy wobec polityki informatycznej, prezentowane przez nowe pokolenie pracowników, które właśnie wchodzi na rynek pracy.

Badanie Cisco Connected World Technology Report zostało przeprowadzone w celu zbadania wymagań i zachowań młodych pracowników w aspektach dostępu do sieci, swobody korzystania z urządzeń mobilnych, np smartfonów i tabletów, mediów społecznościowych oraz stylu pracy. Zbadanych zostało ponad 2800 studentów i młodych specjalistów z 14 krajów, reprezentujących największe lub najszybciej rozwijające się gospodarki.

Jeden z największych koncernów zajmujących się produkcją sprzętu fotograficznego i filmowego, Kodak, walczy o przetrwanie. Jeśli nie uda mu się sprzedać swoich patentów, prawdopodobnie ogłosi bankructwo.

Kodak to firma legendarna. Założona przez George'a Eastmana pod koniec XIX wieku wsławiła się wprowadzeniem na rynek wielu innowacyjnych technologii stosowanych powszechnie w fotografii. Były wśród nich film fotograficzny w rolkach 35 mm czy pierwszy aparat fotograficzny dla amatorów. To właśnie Kodak promował się hasłem: Naciśnij przycisk - my zajmiemy się resztą. Wreszcie, to Kodak wynalazł aparat cyfrowy.

Firma Google zmuszona była do ukarania...siebie samej! Powód? Umieszczanie przez blogerów płatnych linków do przeglądarki Chrome.

Dwóch blogerów, autor książki SEO Book Aaron Wall i Danny Sullivan z serwisu Search Engine Land, odkryło, że firma Google w ramach kampanii reklamowej płaciła wielu blogerom za umieszczanie linków do filmu zachęcającego przedsiębiorców do zainstalowania przeglądarki Chrome. Co więcej, stwierdzili oni również, że co najmniej jeden link prowadził bezpośrednio do strony pozwalającej na jej pobranie. Sęk w tym, że zgodnie z przyjętymi przez Google zasadami, tego typu praktyki są niedozwolone.

Czy Google postanowiło się samo ukarać? Tak. Rzecznik prasowy potwierdził bowiem, że na co najmniej 60 dni został obniżony ranking strony www.google.com/chrome w wyszukiwarce. Ponadto obniżono również jej indeks PageRank.

"Staramy się, aby webmasterzy ściśle przestrzegali naszych wskazówek w celu dostarczania jak najlepszych wyników wyszukiwania dla użytkowników. Pomimo tego, że nie autoryzowaliśmy tej kampanii i obecnie nie możemy znaleźć żadnych naruszeń wytycznych dla webmasterów uważamy, że firmę Google powinny obowiązywać najwyższe standardy. Podjęliśmy więc bardziej stanowcze kroki niż miałoby to miejsce w stosunku do typowej witryny" - powiedział rzecznik Google.

Zanim Google podjęło decyzję o ukaraniu swojego serwisu, po wpisaniu w wyszukiwarkę słowa "browser" na pierwszej stronie na drugiej pozycji pojawiał się link do strony www.google.com/chrome. Obecnie na czwartej pozycji "wyskakuje" Mozilla Firefox, natomiast, aby natrafić na pierwsze linki związane z przeglądarką Google trzeba przewinąć wiele stron.

Przeglądarka Google Chrome radzi sobie ostatnio bardzo dobrze. Według danych firmy analitycznej Net Applications w marcu powinna ona wyprzedzić Firefoksa. Inna firma analityczna - StatCounter - twierdzi nawet, że uczyniła ona to już ponad miesiąc temu.

Z pewnością zaistniała sytuacja odbije się negatywnie na ilości pobrań Chrome'a. Jaki to jednak będzie miało wpływ na dynamikę wzrostu jego popularności trudno obecnie przewidzieć.